05.04.2012 19:38
Dookoła Polski -kampania wrześniowa -cz. 1
Zero day -mokry początek
Wrześniowy czwartek miał być naszym dniem wypadowym -przeskokiem do bazy wypadowej w Łomży, w celu przenocowania i wypoczęcia przed właściwą trasą. Dzień był wilgotny. Aura obdarzyła nas przychodzącym i odchodzącym deszczykiem. Dlatego, w momencie wyjazdu miałem na sobie przeciwdeszczówkę. Rob wybrał wariant wygodny -zwykła odzież, bo deszcz był lekki. Niestety, po 5 minutach jazdy, kapuśniaczek zmienił się w oberwanie chmury. Z przemoczonym towarzyszem wyprawy, zjechałem do teściów, aby kolega mógł się przebrać.
Alkoholowe wieczorki
W Łomży, byliśmy jakoś ok 18:00. Co prawda było już ciemno i lekko chłodnawo, ale humory dopisywały. Szybki zakup w sklepie monopolowym i zapoznanie z miodowym krupnikiem -jak się okazało -naszym codziennym towarzyszem w dalszych dniach.
Dzień 1 -Kampania wrześniowa
Około godziny 11:00, w 100% wolni od alkoholu we krwi, zakończylismy pakowanie motocykli. Przeładowane maszyny, ledwo dały się zepchnąć z centralki.
Cel obrany: Strękowa Góra -ruiny bunkra kpt.
Raginisa. Legendarne miejsce walk, o którym śpiewała
kapela Sabaton w utworze “40:1”. http://www.youtube.com/watch?v=1QL0bXxjqEQ
Taplanie w błocie i inne świńskie rozrywki.
Jako, że dalsza trasa zmuszała nas do lekkiego powrotu w kierunku Łomży, postanowiliśmy odwiedzić carskie fortyfikacje w Piątnicy. Przypomnę tylko, że dzień wcześniej dość intensywnie padało. Natomiast poranek był lekko słoneczny. W efekcie, polna droga, w którą zjechaliśmy z asfaltu stwarzała pozory suchości. I dokładnie tak było: pod warstewką wysuszonej ziemi czaiło się zło, pragnącer nas pożreć... błoto głębokie do kostek! Jadę sobie niczego nie świadomy pod górkę. Robert za mną, jakieś 10-15 metrów. Za zakrętem stwierdziłem, że coś mi tył na boki buja, lecz zignorowałem ten symptom. W międzyczasie stwierdziłem brak Roberta w lusterkach. Zatrzymałem się, by na niego poczekać. Stopa zapadała mi się w błoto.
Po minucie, widzę go pieszego, z gestem bezradności i umorusanego błotem. No to wyglebił. “Zawrócę aby mu pomóc” -pomyślałem. Chwilę później sam zaliczyłem świńską kąpiel w błotku, dwa metry obok jego motocykla :)
Moje pierwsze skojarzenie to znany, zabawny filmik: http://www.youtube.com/watch?v=fAoj-dFU3UM :). Ledwo dwie pierwsze godziny wyprawy a już oba motocykle leżą w błocie. Po kilku minutach śmiechów i żartów, paru fotkach, udało się postawić maszyny na koła. O dziwo, humor dopisywał. Straty: uszczerbki estetyczne -brudne motocykle i kombinezony ;) Dobra, forty odpuszczamy ;). Ruszamy na Giżycko.
Pisz -spotkanie z Miszim
Robiło się ciepło. Od rana tłukliśmy się w przeciwdeszczówkach a opadów -jak na złość- ani śladu. Dlatego, podczas postoju w Kolnie zrzuciliśmy wstrętny balast. Decyzja okazała się chybiona, bo parę kilometrów dalej wjechaliśmy w deszcz. No cóż. Trzeba było przyśpieszyć i wyprzedzić chmurę :). Po drodze wyprzedziliśmy sporą ekipę armaturowców.
W Piszu dołączył do nas Miszi, więc do Giżycka dotarliśmy jako trio ;)
Ryba vs czarna dziura
Kiszki zaczynały wygrywać jakieś heavy-metalowe kawałki. Czarna dziura w żołądku zaginała czasoprzestrzeń, uginając kierownicę, więc czas najwyższy na poszukiwanie posiłku. W małej restauracyjce, nieopodal mostu obrotowego, ponownie natknęliśmy się na armaturowców z trasy. Knajpka została zdominowana przez motonitów. Dostaliśmy nawet zniżkę od lokalu :). Widać, lubią tam Riderów... I tak, mała pieczona rybka w cytrynie uratowała wszechświat przed czarną dziurą.
Mamerki
Dalej udaliśmy się na Węgorzewo. Armaturowcy wyjechali przed nami, więc ponownie się na nich natknęliśmy. Odbilismy na Mamerki i zwiedzilismy Kwaterę Główną Wojsk ladowych III Rzeszy. Doskonale zachowane fortyfikacje stanowiły ogromny kontrast w porównaniu do znanego z wycieczek podstawówkowych -Wilczego Szańca. Można było w końcu zwiedzić coś, co było w stanie niemal nienaruszonym.
Odludna kraina -Pod granicą
Dalej trasa wiodła na północ. Jechaliśmy przez tereny pod granicą z Obwodem Kaliningradzkim. Słońce chyliło się ku zachodowi, a przed nami kawał trasy... Mijaliśmy kilometry odludnej krainy. WIdoki surrealistyczne. Po drodze niemal żadnych miejscowości... Ciężko było myśleć o robieniu postojów na zdęcia, mimo, że panoramy zapierały dech w piersiach. Stanęliśmy tylko w Korszach, by cyknąc coś przy zabytkowym parowozie, wykonać telefon do Posadzonego w celu aktualizacji godziny osiągnięcia celu -jego działki w Gdyni. I na tym koniec sesji foto. Nie pomógł nawet magiczny widok rozpalonego zachodzącym słońcem nieba, przed którym obracały się łopatki farm wiatraków energetycznych. Trzeba było jechać. Czas gonił, więc magię krajobrazów zabiorę ze sobą w pamięci do grobu. Wam, musi niestety wystarczyć niezbyt plastyczny opis tekstowy. Szkoda, że nie miałem żadnej kamery zamontowanej na motocyklu, czy na kasku... Pamięć blaknie szybciej, niż zdjęcia.
Miśki też bywają przyjazne
Przed Bartoszycami zaczęło się “drogowe zatwardzenie”. Wiadomą jest rzeczą, że nie staliśmy zdani na łaskę poprzedzających samochodów. Wyprzedzając, dotarliśmy jednak do granic technologicznych naszych pojazdów. Żaden z naszych motocykli nie przypomina Crossa ani nawet enduro, więc wyjechawszy na czoło zatoru przekonaliśmy się, że wywróconej w poprzek jezdni ciężarówki i podnoszącego jej ciężkiego dźwigu, nie da się nijak ominąć... Z pomocą przyszła nam (uwaga!) -Policja :)
Panowie okazali się w porządku i poprowadzili objazdem. Śmiesznie było jechać eskortowanym przez radiowóz, z lekko nadmierną prędkością :D -przynajmniej wszyscy zjeżdżali nam z drogi :)
Winkle po ciemku
Słońce ogarnięte sennością, nieubłaganie skryło się za horyzontem... Winkle robiły się ciasne. Drogi, którymi jechaliśmy z pewnością stanowiły margines dla logistyki regionu, ale ich stan był zadziwiająco dobry. Żeby nie chwalić za mocno, powiem, że zdarzały się niebezpieczne niespodzianki przy wyjściu z zakrętów, np, w postaci zafajdanej nawozem czy błotem drogi. Dawaliśmy radę, pomimo zaniepokojenia.
Obwodnica Elbląga
Po jakimś czasie w końcu trafiliśmy na cywilizowaną, w miarę szeroką drogę. Obwodnica Elbląga zaskoczyła nas świetną jakością nawierzchni oraz kompletnym brakiem ruchu na pokonywanym odcinku. Dlatego też, spokojnie mogliśmy przewietrzyć nasze maszyny i dać upust manetce, nadrabiając czasowe zaległości. Lekko tylko zbłądziliśmy na skręcie na Trójmiasto. Cóż,tak to jest -zaufać GPS’om... Na szczęście, korekcja trasy nie zabrała nam wiele czasu.
Trójmiasto
Trójmiasto powitało nas około 21:00. Magia mijanej Rafinerii Gdańskiej, która w nocy sprawiała wrażenie gigantycznego statku kosmicznego obcych, zapierała dech w piersiach. Aż żal było nie zatrzymać się... Serce krwawiło,że mając przy sobie dobry aparat, odpuściłem okazję zrobienia spektakularnego zdjęcia... Obiecuję sobie, kiedyś pojadę tam tylko po to, aby zatrzymać się na poboczu i zrobić zdjęcie w nocy.
Dalej, chwilowa pzerwa na toaletę i podłączenie ładowarki pod GPS. Bateria zdechła na amen, a pęcherz dopominał się ulgi stosując przemyślane tortury bólowe. Czas przybycia został doprecyzowany, bo do celu zostało może ze 20 km... Jeszcze tylko złapać się motocykla, aby uderzenie powietrza blisko przejeżdżającej ciężarówki nie ściągnęło mnie z chodnika pod koła drogowego monstrum... Ruszamy dalej.
Impreza u Posadzonego
W końcu, po perypetiach dotarliśmy na Jego działkę. Ekipa już jakiś czas imprezowała, więc zdążyliśmy w ostatnim momencie. Szybka wyprawa do całodobowego po paliwo dla riderów i integracja została rozpoczęta. Posadzony ugościł nas godnie, a my odwdzięczyliśmy się butelką cytrynówki :)
C.D.N.
-wkrótce...
Komentarze : 9
RR: odezwi sie do mnie bo telefon zmienialem i zniknal kontakt do ciebie.
Bandzior masz może zdjątka jak się utytłałem w tym błocie ?????
"Słońce ogarnięte sennością, nieubłaganie skryło się za horyzontem... " - dobre ;)
Fajny tekst, czekam na c.d.
ps Jak chcesz to zrobię kiedyś mały wypad do Lotos'u i zrobię Ci zdjęcia UFO :)
LwG
Jak następnym razem zahaczysz o 3city (choćby żeby zrobić to wieczorne zdjęcie przy rafinerii), to przyjedź wcześniej i odwiedź Kuźnię Wodną w Oliwie.
W Korszach, a nie "w Korszy"
Bardzo fajna wyprawa. Uśmiałem się przy zdjęciu w błocie :D
miło było was zobaczyć i poznać, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy ;)
Archiwum
Kategorie
- Moje Recenzje (2)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (20)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)