04.03.2011 09:20
Rozpoczecie sezonu 2011
Wczoraj, w bojowym nastroju podsycanym słoneczną i ciepłą
pogodą postanowiłem (wbrew wcześniejszym planom) wyciągnąć
motocykl z garażu i tak po chamsku ordynarnie zacząć sezon. Czyli
wypiąć się na zime.
Przygotowania wieczorne do
sezonu 2011
- Przełączenie trybu mentalnego z
"rozsądny facet" na "chyba mnie pogięło"
- Zakup bluzy
termoaktywnej,
- Zakup SIDI Vertigo,
- Dodatkowo -ze 2
tygodnie temu skompletowałem kombinezon
Jestem
RoboCop
Kanciasty, uzbrojony w kombinezon sportowy
Vanucci Art, cybernetyczne buty SIDI, rękawiczki i kask -
niczym Power Rangers wsiadlem na miejsce pasażera na motocyklu
kumpla i pojechaliśmy odebrać moją kochankę z garażu.
Po przekręceniu kluczyka i i uruchomieniu zapłonu, kochanka
zamruczała radośnie, niczym nieśmiałe lwiątko. Mimo, iz
przebudzenie było trochę leniwe a śnieg przez który
musieliśmy przedostać się na asfalt trochę ją onieśmiellił,
szybko nabrała wigoru.
Kanciaste
początki
Przyznam, że wcześniej nie jeździłem w
odzieży sportowej i sportowym obuwiu motocyklowym. Wszystko jest
nierozchodzone i cholernie sztywne. Ale taki mój
wybór ;) Wiem, że to się trochę ułożyć musi a poza tym to
kwestia przyzwyczajenia. Sytuację może zobrazować fakt, że na
początku nie mogłem odpowiednio wysoko podnieść nogi wsiadając
koledze na motocykl (o czym mowa wcześniej).
Gdy już
zacząłem trasę, miałem wrażenie, jakbym dopiero co usiadł na
motocyklu. Mimo, iz moja przerwa była bardzo krótka
(całość ok 3 miesiące), z przerwą 4 dniową na jazdę 3 tygodnie
temu, jechało mi się trudno i niepewnie. Ruchy rąk były
ograniczone a opancerzona stopa uniemożliwiała z początku
prawidłowe wyczucie dzwigni zmiany biegów. W takich butach
wczesniej nie jeździłem. Kilka razy udało mi się "zmienić bieg na
ten sam co przed sprzęgłem", co skutkowało zapewne, uznaniem mnie
za agresywnego wariata ;)
Po paru kilometrach wszystko
zaczęło funkcjonować jak trzeba. Dojechałem do domu. Oboje
dojechaliśmy w całości. Znowu razem!
Poranek
przed pracą
Pogoda w jednym z komercyjnycn
programów TV dała mi do myślenia. Wstałem o 6:30 a
kolczasty walec drogowy jeździł nieustannie po myślach, formując
postanowienie o wyjeździe na motocyklu do pracy.
"Tak czy nie? K... Ciepło bedzie przeciez dopiero ok 9, a
ja na 8 do pracy musze..." -kląłem w myślach.
K... Chyba mnie pogieło!
-4 C. Wychodzę
na parking. Właściwie, gdy poruszałem sie mechanicznymi ruchami
RoboCopa brakowało tylko w tym wszystkim odgłosów
poruszania elementów maszyny ;). Odpakowałem kochankę z
pościeli, odpiąłem od latarni. Wokół śnieg na trawnikach,
miejscami lód na chodniku. Ulica sprawiała wrażenie
śliskiej zaledwie po spojrzeniu na nią. W głowie burza
wątpliwości. Nie ukrywam, że pewny siebie nie byłem. Pierwszy raz
w życiu miałem wyjechać na śliskie ulice przy -4 stopniach
Celsjusza.
"Nie, no nie będę się przecież przebierał!No kochanie, tylko mnie nie zawiedź!" -pomyślałem.
Odpaliłem, włączyłem ogrzewanie manetek, odpaliłem światła.
Ludzie wysiadający z autobusu zerkali jak na psychopatę z bombą
na pasie i nożem w zębach biegającego w kółko w tłumie
przedszkolaków.
Jazda
ekstremalna.
Już pierwsze metry nauczyły mnie
pokory. Lekkie uslizgi tyłu przy dodawaniu gazu. Cóż,
trzeba sprawdzić, na co moge liczyć. -Liczyć nie mogę na nic.
Jazda była ostrożna. Zupełnie, jakbym poruszał się motocyklem po
zamarźniętym jeziorze, wypolerowanym do meczu hokejowego, robiąc
slalomy jedną ręką a drugą rozbrajając niewybuch z II Wojny
Światowej. Obroty w miarę niskie, ale tak, żeby nie zabrakło mi
momentu obrotowego. Dzięki Ci Boże za nisko położony moment w
Banditach :D
Wisłostrada
Trochę
ulgi, ale wytężony wzrok. Jeż na karku. Jazda w miare prosta, nie
za szybka (60-80km/h). Wypatrywanie na asfalcie ścieżki bardziej
przyczepnej. Zapas drogi hamowania. Delikatne hamowanie
wszystkimi TRZEMA hamulcami w motocyklu. Pole minowe. Jechałem
prawym pasem, mimo, iż był bliżej Wisły, mniej wyjeżdżony -czyli
bardziej śliski. Właściwie, to miejscami nie jechałem a pełzałem.
Nie wiem, czy to adrenalina, ogrzewane manetki, czy odpowiednia
odzież, ale zimna chyba nie czułem.
W końcu na
miejscu.
Dojeżdzając do pracy, miałem nadzieję, że
nie będzie jeszcze zbyt wielu osób, bo nie chciałbym
wzbudzić sensacji. Jakoś tak wstydziłem się tego co zrobiłem ;)
Ale lekko zamaskowany banan na twarzy spinał mięśine
policzków. Droga powrotna będzie lżejsza.
Komentarze : 13
Bondziorno bandziorro.
Nigdy nie mówiłem, że nie lubię motocykli, ale nie traktuję tego jako sportu, a raczej można to traktować jako Hobby :)
A każde hobby to konieczność posiadania dodatkowego czasu i pieniędzy.
Nie wspomnę o tym, ile ja mam Hobby :)
Jakbym miał wolne 30 tys. na wydanie na motocykl, to na pewno bym to zrobił, ale pod warunkiem, że tylko na to mógłbym wydać te pieniądze :)
Kampiszon: Wspolpracownicy? Troche jak na wariata patrzyli.
Markac: Skoro Tobie sie podoba opis jazdy MOTOCYKLEM ;) to tylko pisac dalej, a moze kiedys polubisz ten sport... ;)
Nie wiedziałem, że kolega ma takie zdolności literackie :) Nawet opis jazdy na rolkach w Twoim wykonaniu brzmiałaby jak opowieść wigilijna, którą się słucha z zapartym tchem :)
Kolega pilot :)
Zrobiłeś coś czego ja bym nie zrobił. A co na Twoją wyprawę współpracownicy? Lewa!
No masz racje, stad mialem te watpliwosci rano. Szklanki sie nie spodziewalem przed wyjsciem na dwor. Ale jakos sie udalo. Powrot do domu jest w dodatniej cieplej temp.
Nie wiem czy warto ryzykowac zdrowie i moto na szklance w takim razie. Ale jak to mowia, co nas nie zabije, to nas wzmocni ;)
Oj sie czepiasz :) Napisalem, ze pierwszy raz jezdzilem po sliskiej nawierzchni. Wieczorem byla mgla, ktora opadla na asfalt. W nocy zmrozilo (-8 czy -10 nie wiem) i w efekcie rano byla szklanka.
Wielka Brytania - temp. -4C do 4C - odziez kozuszek + buty CAT + dzinsy - jezdze cala zime codziennie mijajac przynajmniej 3 moto na odcinku 5km - nie wiem z czego robicie sensacje ale niech wam bedzie 'Ale z nas Hardkore!'
Podłączam sie do grona oszołomów...:)jeżdżę codziennie od poniedziałku, wyjezdzam okolo godziny 15, temparaturka 5-6 stopni (mieszkam na zachodzie Polski)dzisiaj jest już siedem, więc na te chwilę myslę tylko jak szybciej wyjść z pracy i polecieć z kumplem pośmigać. LWG !!
Ufffff ale mi ulżyło. Całe szczęście nie tylko ja jestem p***ty. Też dzisiaj rano odpaliłem moto i przelot przez Wawe. Na Białołęce lodowisko (nawet na niskich obrotach i wysokim biegu tyl uciekal) oczy dookola głowy. Na Trasie Torunskiej juz było całkiem spoko. Nikogo nie spotkałem. Lewa w góre :)
Ja dzisiaj też wystartowałem do pracy - około 9.00 było 0stC wiec bez tragedii... trasa Wawa Ursus->Ochota bez wiekszych niespodzianek na drodze (z wyjątkiem puszki która wbiła się przede mnie z podporządkowanej i w ostatniej chwili uciekła na bok - widać trzeba im znowu przypominać że istniejemy - za tydzień zmieniał spowrotem tłumik z fabrycznego na IXIL'a bez DB killera :) )
Archiwum
Kategorie
- Moje Recenzje (2)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (20)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)